Droga Łaski - to temat tegorocznej Ewangelizacji w Beskidach, która rozpoczęła się pod Pilskiem. 

Bo droga to wydzielony pas, który pomaga bez kolizji osiągnąć cel. A łaska to darmowy prezent Pana Boga. Sakramenty są drogą, które pomagają dotrzeć do Niego.

Zobacz galerię zdjęć TUTAJ.

Dokładnie siedem lat temu, 6 lipca 2013 r., w schronisku na Hali Mizowej - bo na zewnątrz panowały mgła i dokuczliwy chłód - rozpoczął się cykl spotkań z Dobrą Nowiną na szczytach gór - Ewangelizacja w Beskidach. Dziś ponad pół tysiąca osób spotkało się tam ponownie - na pierwszym spotkaniu siódmej edycji EwB.

Tegorocznym spotkaniom, które będą się odbywać w kolejne osiem sobót lipca i sierpnia, towarzyszy motyw Droga Łaski, a ich tematem będą kolejne sakramenty. Każde przygotowuje inna wspólnota ewangelizacyjna. Dziś na Hali Mizowej pod Pilskiem ponad pięćset osób słuchało o. Aleksandra Paprzyckiego OFM Conv. z Rychwałdu, który mówił o sakramencie chrztu. Południe z Dobrą Nowiną przygotowała rychwałdzka wspólnota Francesco Team.

Każdy z uczestników wędrował indywidualnie tak, by w samo południe być przy schronisku na Mszy św. celebrowanej przez o. Paprzyckiego. Przy ołtarzu służyli mężczyźni z Francesco Team, a także bracia franciszkańscy: Mateusz Seweryn i Tadeusz Wnęk, którzy spędzają urlop w klasztorze rychwałdzkim, oraz kleryk Mikołaj Krzyżowski, alumn czwartego roku archidiecezjalnego seminarium duchownego w Krakowie, który do celu wędrował pieszo, w sutannie, z Sopotni.

Tłumacząc tegoroczny temat EwB, o. Paprzycki mówił: - Droga to wydzielony pas, przestrzeń, abyśmy bez kolizji dotarli na miejsce. Łaska to darmowy dar Pana Boga dla człowieka, na który nie trzeba sobie w żaden sposób zasłużyć, którego nie trzeba wypracowywać. Sakramenty są taka drogą - są widzialnymi znakami niewidzialnej łaski, które mają nam pomóc dotrzeć do Pana Boga, do nieba.

Wśród uczestników tegorocznego spotkania byli Joanna i Mateusz Jakubcowie z Bielska-Białej z córeczkami Zuzią i Weroniką. - Jesteśmy pierwszy raz - brat nam powiedział o EwB. Miał tu być z rodziną i razem z nami, ale się nie udało. A skoro wstaliśmy o piątej, to postanowiliśmy, że jedziemy! Stwierdziliśmy, że to spotkanie przybliża nas jako rodzinę do Pana Boga i do siebie. Bardzo lubimy spędzać czas w górach, a jeżeli można go połączyć z czymś pożytecznym i dobrym dla duszy, czym jest Msza św., to czemu nie?! - mówi Joanna.

Licznie przybyła rodzina sióstr serafitek, pochodzących z Soli - s. Franciszki i Sabiny Waliczek. Razem z nimi na Pilsko wybrała się ich trzecia siostra, Justyna Paciorek z mężem Piotrem, ich synami Bartoszem i Hubertem, kuzynka Agata Pryszcz z córkami Malwiną i Oleńką oraz ich koleżanką Emilką Fiedor.

- Z siostrą Sabiną jesteśmy w Soli na wakacjach - mówi s. Franciszka. - Na co dzień ja jestem w Nowym Targi, siostra - w klasztorze w Oświęcimiu. Dzisiejszy dzień to dla nas okazja, żeby zdobyć Pilsko, bo nigdy nie byłyśmy na szczycie! Zmobilizowała nas s. Sabina, bo czuwała nad terminem ewangelizacji w naszych górach. Cała nasza rodzina lubi wędrówki, więc przy okazji pierwszej soboty chcieliśmy tu być i uczcić też Matkę Bożą. Ofiarujemy Jej ten nasz trud i modlitwę różańcową. To wspaniały czas - doświadczamy tu ogromnej ludzkiej życzliwości. Jest tu tylu wierzących, którzy chcą chwalić Pana. Cieszymy się, że jesteśmy i my - to takie rodzinne świętowanie, wakacje z Panem Bogiem. Wjechaliśmy tu kolejką, co też było wielką atrakcją, ale po Mszy św. chcemy się wspiąć jeszcze na sam szczyt Pilska.

Po raz pierwszy na EwB mieli okazję być franciszkańscy bracia: Mateusz Seweryn i Tadeusz Wnęk. - To szansa poznania nowych ludzi i doświadczenia jak bardzo pozytywne owoce Pan Bóg chce przez nas wszystkich dawać innym! - mówią.

Skoro to ewangelizacja - kleryk Mikołaj Krzyżowski postanowił wyruszyć w góry - mimo ciepła - w sutannie. - Po drodze spotkałem biegaczy, którzy uczestniczyli tu w jakichś zawodach. Na mój widok któryś zawołał czy mają wsparcie tam na Górze. Odpowiedziałem, że na pewno! Widziałem radość tych ludzi i przekonałem się, że ten trud wędrówki w sutannie warto było podjąć.

O. Aleksander Paprzycki uczestniczył w EwB już po raz kolejny. Zaznacza: - Spotkania te gromadzą rodziny na świeżym powietrzu, na spotkaniu ze sobą i Panem Bogiem. Żyjemy w takich czasach, kiedy Kościół powinien wychodzić do ludzi, głosić Pana Jezusa - to owocuje. Sam tego doświadczam rozmawiając z ludźmi, przy spowiedziach, podczas kierownictwa duchowego… Upewniamy się, że w Kościele mamy swoje miejsce, cokolwiek by się nie działo w naszym życiu.

W tym roku świeckimi koordynatorami EwB są Bernadeta i Stefan Targoszowie. Zaczynali zaś - Joanna i Seweryn Mazurkowie. - Siedem lat temu, każdy z nas miał inny pomysł na to przedsięwzięcie - mówi Seweryn. Nam, mężczyznom wystarczyłoby samo wyjście w góry i rozmowy. Kobiety wniosły potrzebę tego pierwiastka duchowego. I to im zawdzięczamy, że EwB tak wygląda jak teraz. Podziękowania należą się także wszystkim właścicielom schronisk, którzy gościli i będą nas gościć. Dwa z nich - Mizowa i Wielka Racza - są w naszym programie od początku. Dziś chcemy szczególnie podziękować właścicielom schroniska na Hali Mizowej - Krzysztofowi i Basi Porębskim, którym przed miesiącem urodziła się córeczka Oliwka - za ich otwartość, serdeczność i ofiarną pomoc. Sami pomogli nam przetransportować cały potrzebny sprzęt. Zawsze możemy na nich liczyć!

Homilię o. Paprzycki zaczął od… lania wody. Trzymając butelkę wody, zaprezentował, co możemy z nią zrobić: napić się, podlać rośliny, obmyć ciało. - Ale woda również służy do chrztu - podkreślił i wyjaśniał, dlaczego tak jest, że istotą chrztu są słowa "W Imię Trójcy Świętej" i woda. - Nawet jeśli będziemy mieli najbardziej szlachetny trunek, mleko, herbatę, chrzest bez wody nie zajdzie.

Czytaj więcej TUTAJ.

bielsko.gosc.pl