Za życie oraz powołanie kapłańskie i posługę misyjną śp. ks. Piotra Koszyka dziękowano 17 kwietnia 2019 r. pod przewodnictwem bp. Romana Pindla w parafialnym kościele w Milówce. Tego dnia trumna z ciałem zmarłego nagle w wieku 56 lat duchownego spoczęła w tanzańskiej ziemi. To właśnie mieszkańcom Czarnego Lądu śp. ks. Piotr służył przez 22 z 30 lat swojego kapłańskiego życia. Misjonarz zmarł 12 kwietnia w Tanzanii.

W uroczystościach w Milówce, gdzie przez prawie 2 lata zmarły misjonarz był proboszczem, uczestniczyli liczni mieszkańccy beskidzkiej wioski oraz kapłani, w tym koledzy rocznikowi. Żałobną Mszę koncelebrował bp Roman Pindel, który przypomniał, że także w Jaworznie-Długoszynie, rodzinnej miejscowości ks. Piotra, odbyły się w środę rano uroczystości żałobne z udziałem rodziców zmarłego. W tym samym czasie nad trumną misjonarza modlono się w katedrze w Bunda w Tanzanii.

W kazaniu ks. Andrzej Zając, były misjonarz, przybliżył ostatnie chwile swojego rocznikowego kolegi na tanzańskiej ziemi. Przyznał, że gdy usłyszał o śmierci przyjaciela, przywołał w pamięci słowa piosenki ludowej: „Hej byli chłopcy byli… hej ale siy minyni, hei i my siy miniemy, hej po malućkiej chwili”.

„Padre Kikapu – tak nazywali go w Tanzanii w czasie naszych przygotowań do misji – chętnie często sobie to nucił. Jak szlifowaliśmy język angielski w Irlandii Północnej, to nawet przetłumaczył sobie ten tekst na język angielski, podśpiewując go Irlandczykom” – wspomniał i zaznaczył, że w poniedziałek „Padre Kikapu pożegnali parafianie z Mugety, gdzie był proboszczem, a w środę rano pożegnała go diecezji Bunda, w której pracował i gdzie zgodnie z jego życzeniem spoczęły jego doczesne szczątki”.

„Teraz żegnamy go tu w Milówce, z której wrócił do Afryki, za którą tęsknił i którą kochał” – dodał i przybliżył historię tego, jak ich losy skrzyżowały się kiedyś. Obaj zdecydowali się wyruszyć na misje do Afryki, wspólnie pracowali w diecezji Musoma.

„Radosny, z niebywałym poczuciem humoru, wodzirej, dusza towarzystwa. Za takim obrazem kryła się jednak niesamowita wrażliwość” – scharakteryzował zmarłego kapłana i zacytował słowa ks. Koszyka, który porównał kiedyś pracę misjonarza do szwajcarskich bernardynów szukających ludzi zasypanych przez lawinę.

Podkreślił, że ks. Piotr starał się tak żyć, by „jego oczy, uszy, ręce, nogi, usta, serce były pełne miłosierdzia”. „W centrum jego troski był człowiek. Wokół niego zawsze było pełno dzieci. Chciał im przychylić nieba, szukając sponsorów na kubek gorącego uji – grysiku. Troszczył się o chorych zawożąc ich do szpitala, kupując leki, odwiedzając ich w domach i udzielając sakramentów świętych. Nieobcy był mu los ludzi starych. Nie zważał na to, że niejednokrotnie ktoś wykorzystał jego dobroć” – powiedział. „A wszystko to po to, aby wszędzie była głoszona Ewangelia o zbawieniu. Nikomu nie odmawiał serca swego. Aż to serce się zatrzymało” – podsumował ks. Zając.

Zdaniem duchownego, zmarły ks. Piotr Koszyk posługiwał się uniwersalnym i powszechnie zrozumiałym językiem miłości. „Świadczą o tym tłumy obecne na jego pogrzebie. Jego ciało spoczęło w tanzańskiej ziemi. Niech przyniesie owoce nowych powołań misyjnych” – kontynuował i wyraził ufność, że zmarły przeszedł do lepszego życia.

„My jeszcze zostajemy, chociaż nie wiemy na jak długo. Tutumiye luga ya upendo – używajmy języka miłości, który jest zrozumiały wszędzie. Niech nasze oczy, uszy, ręce, nogi, usta, serca będą pełne miłosierdzia, abyśmy i my kiedyś spoczęli w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa” – zaapelował.

Słowa pożegnania wypowiedział wójt Milówki Robert Piętka. Samorządowiec podkreślił, że były proboszcz dobrze przysłużył się Bogu i ludziom. „W naszej pamięci pozostanie widok pędzącego po placu kościelnym wysokiego duchownego z charakterystycznym lekko falującym chodem” – zauważył i przypomniał, że ks. Piotr był człowiekiem otwartym i niezwykle kontaktowym.

Dziękując za uczestnictwo w liturgii proboszcz ks. Stanisław Lubaszka poinformował o wystawieniu specjalnej księgi kondolencyjnej w kościele. Wyraził także wdzięczność wobec wiernych, których ofiara materialna wspomogła dzieło ewangelizacji ks. Piotra na Czarnym Lądzie.

Ks. Piotr Koszyk urodził się 29 czerwca 1963 roku w Jaworznie-Szczakowej. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1989. W 1997 roku przybył do Tanzanii i po nauce języka suahili rozpoczął pracę w misji Kisorya, początkowo jako wikariusz, a później proboszcz. Następnie, pełnił posługę w kolejnych parafiach: Iramba, Nyamuswa, Kiagata i Komaswa. Na krótki czas powrócił do Polski i pracował jako proboszcz w Milówce. Wrócił jednak na misje do Tanzanii, gdzie służył wiernym aż do śmierci w parafii Mugeta, w diecezji Bunda.

12 kwietnia ks. Koszyk poczuł się nagle źle. Misjonarz zmarł w drodze do szpitala. Przyczyną śmierci była prawdopodobnie niewydolność serca.

diecezja.bielsko.pl