- Czy w poranek wielkanocny Maria Magdalena widziała Jezusa? Widziała. Słyszała Jego głos? Słyszała. Ale początkowo Go nie poznała.
On jednak chciał, żeby Go rozpoznała. I to On w niej tego dokonał - usłyszeli uczestnicy 5. Ewangelizacji w Beskidach na Krawcowym Wierchu.
 
To było drugie spotkanie tegorocznej Ewangelizacji w Beskidach dla Jadwigi i Sławka Tokarskich z Kęt-Podlesia. Byli już na Żarze, a w sobotę 22 lipca, w święto św. Marii Magdaleny, trafili na Krawcowy Wierch.
 
Dla państwa Tokarskich wszystko zaczęło się rok temu, kiedy Jadwiga - z zawodu rehabilitantka - ćwiczyła z jedną z pacjentek rehabilitującą kolano. - Mówiła, że musi sprawnie to kolano podreperować, bo wybiera się na Ewangelizację w Beskidach - opowiada Jadwiga. - Nadstawiłam uszu, o co w tym chodzi i... zaczęłam z nią chodzić na szczyty. Kolano rehabilituje się znakomicie, a to zapewne dzięki tej ewangelizacji. Ogromnie mnie cieszy ta akcja. Nie mogę chodzić na pielgrzymki piesze, więc mam tutaj taki rodzaj pielgrzymki. Cieszy serdeczność ludzi, otwartość, atmosfera i te cuda, które tu się dzieją. A do tego - możliwość chodzenia po górach i podziwiania dzieł Stwórcy.
 
Sławek Tokarski zaczął chodzić na górskie spotkania w tym roku. - Na co dzień pracuję we Wrocławiu i do domu zjeżdżam na weekendy, a że żona chce chodzić na górskie spotkania, wciągam się i  ja - mówi. - Przyciąga atmosfera - ludzie pozdrawiają się na szlaku, są dla siebie życzliwi. Mamy poczucie bezpieczeństwa, że idziemy w jednym kierunku, w jednym celu i jesteśmy jednością.
 
Z Andrychowa przyjechali Wiesia i Piotr Pankowie. - Najpierw przyciągają góry, a w górach zawsze jest się bliżej Pana Boga. Bywały lata, kiedy na EwB byliśmy na wszystkich spotkaniach, teraz - z braku czasu - wybieramy 2-3 szczyty - opowiadają.
 
- W górach mam nieodpartą chęć wielbienia Boga i dziękowania Mu za wszystko - dodaje Wiesia. -  A że w samo południe sprawowana jest Eucharystia, czyli dziękczynienie, mamy wszystko, czego nam tu potrzeba.
 
 
 
Ania Szewczyk z Żywca była na... wszystkich spotkaniach wszystkich pięciu edycji EwB. - Jest wspaniale! - nie kryje zachwytu. - Można spotkać tych, którzy chcą być bliżej Pana Boga, oddać Mu chwałę i przybliżyć się do Niego, stając na szczycie. Po Mszy św. modlimy się za mieszkańców czterech stron świata - błogosławimy ich i modlimy się też za tych, których z nami nie ma... Wspólne wyjście w góry stawia nas w jedności.
 
Koleżanka Ani - Mariola - nie bardzo miała ochotę dziś na wędrówkę. - Myślałam: "Wreszcie mam wolne, odpocznę w domu". Ale Ania tak dziś dzwoniła do mnie od rana, iż w końcu zdecydowałam, że pojadę. W połowie trasy doszłam do wniosku, że to jednak była bardzo dobra decyzja. Atmosfera wycisza, składnia do refleksji.
 
Na czwarte spotkanie 5. Ewangelizacji w Beskidach organizatorzy - wspólnoty z Fraterni Franciszkańskiej w Rychwałdzie - wybrały Krawców Wierch. Ekipa, która zdecydowała się wyruszyć w grupie z Glinki, razem z o. Bogdanem Kocańdą OFMConv, po drodze odprawiła także Drogę Krzyżową.
 
Mszę św. w samo południe sprawowali - wraz z o. Kocańdą, proboszczem i kustoszem sanktuarium w Rychwałdzie - o. Mateusz Biedrzycki, duszpasterz na Ukrainie, który przygotowuje się do wyjazdu na misje w Uzbekistanie, i ks. Wojciech Olesiński, wikary w parafii św. Barbary w Strumieniu, który przybył z 20 swoich parafian. Spotkanie przygotowała wspólnota Talitha Kum z Rychwałdu.
 
bielsko.gosc.pl
 
 
 
 
- To już piąte spotkanie przygotowywane przez naszą wspólnotę - mówi Wanda Biernat. - Przychodzimy na szczyty, żeby służyć Panu Bogu, spotkać się  z Nim na Eucharystii, wielbić Go, oddawać Mu cześć, a także po to, żeby modlić się za tych, którzy nie mogli tu wyjść, bo nie pozwala im stan zdrowia czy też inne okoliczności. Za nich modlimy się szczególnie po Mszy św., błogosławiąc im.
 
 
 
Podczas Eucharystii homilię wygłosił o. Biedrzycki. - Troszkę się stęskniłem za takim spotkaniem z ludźmi, którym się chce; którzy mają pragnienia, mają chęć spotkania z Panem na szczytach; mają pragnienie usłyszenia Jego słodkiego głosu, ujrzenia Jego oblicza pełnego wdzięku. Jesteśmy tutaj, bo tego pragniemy, Ale często patrzymy po swojemu, słyszymy po swojemu, widzimy to, co chcemy zobaczyć. Robimy to, co dla nas dobre w naszym przekonaniu - mówił o. Mateusz, przypominając postać św. Marii Magdaleny, która tęskniła za Jezusem i bardzo chciała się z Nim spotkać. - Usłyszała Jego głos i zobaczyła Jego oblicze, ale początkowo Go nie poznała, bo to było takie ludzkie postrzeganie. Po chwili miała już jednak inne spojrzenie - i tego dokonał w niej Jezus. On chciał, żeby Go zobaczyła, bo to Jezus pragnie, abyś Go zobaczył i usłyszał.
 
Na zakończenie o. Mateusz zaprosił wszystkich do otwierania się na pragnienie Pana Boga, by - jak mówił - schodząc z tej góry, mogli powiedzieć jak Maria Magdalena: "Widziałam Pana".