Pierwsze owoce Jubileuszu Miłosierdzia - 2. Peregrynacja Obrazu z Łagiewnik
Spis treści
Strona 2 z 5
2. Peregrynacja Obrazu z Łagiewnik
W poniedziałek, 22 lutego minęła dokładnie 85. rocznica wizji siostry Faustyny, w której Jezus poprosił ją o namalowanie Jego wizerunku. Upłynęły cztery długie lata, nim w Wilnie, przy tronie Ostrobramskiej Pani, Matki Miłosierdzia, powstał pierwszy wizerunek Zbawiciela z napisem „Jezu, ufam Tobie”. Kolejny, najbardziej rozpowszechniony dziś w Polsce i na świecie namalował już po śmierci św. Faustyny w Krakowie Adolf Hyła. Z naszą diecezją łączy go miejsce urodzin: przyszedł na świat 2 maja 1897 roku w Białej - dziś części miasta Bielska-Białej. W ostatnich dwóch dekadach swojego życia namalował ponad dwieście obrazów Jezusa Miłosiernego. Prawdopodobnie dziesięć z nich znajduje się na terenie diecezji bielsko-żywieckiej: w kaplicach, kościołach i w prywatnych rękach.
Od 20 września ubiegłego roku kopia Obrazu Pana Jezusa Miłosiernego, wraz z relikwiami św. Jana Pawła II i św. Faustyny, wędruje po parafiach naszej diecezji. Kolejne wspólnoty przeżywają rekolekcje i misje, prowadzone przez zaproszonych kaznodziejów. Zanim Obraz przybędzie do parafii, duża część wiernych doświadcza już miłosierdzia, przystępując do sakramentu pokuty i pojednania. Bardzo wielu angażuje się w przygotowanie kościoła, ozdabia domy i drogi. Można budować się tym, jak na samo przybycie Obrazu do parafii gromadzą się prawdziwe tłumy, które oczekują w milczeniu i modlitwie, czasem w deszczu i śniegu. Po uroczystym powitaniu i Eucharystii rozpoczyna się czuwanie trwające niemal dobę. Słyszałem o licznych pięknych owocach peregrynacji Obrazu Pana Jezusa Miłosiernego, o pojednaniu w rodzinie, o nawróceniu kogoś, kto stronił od konfesjonału, o zerwaniu z nałogiem, o wzbudzonym pragnieniu, by czynić miłosierdzie wobec potrzebujących. Księga towarzysząca Obrazowi, w której można zapisywać owoce nawiedzenia, nie zawiera wszystkiego, co dokonuje się w trakcie miłosiernego przejścia naszego Zbawiciela przez naszą diecezję. Jednak raz po raz słyszę zatroskany głos duszpasterza, który zna swoje owce: „Co jeszcze mogę zrobić, kogo zaprosić, z jaką inicjatywą wyjść, by dotrzeć w parafii do wszystkich, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących miłosierdzia?”