Fundacja "Krzyż dziecka" juz po raz 11. zorganizowała biesiadę charytatywną.

Mają niezwykłą zdolność - gdzie się nie pojawią, serca i... portfele otwierają się szeroko! Wolontariusze fundacji "Krzyż Dziecka" po raz jedenasty z wielkim rozmachem przygotowali biesiadę charytatywną z myślą o swoich chorych i niepełnosprawnych podopiecznych.

Niemal każdy, kto mieszka w Pisarzowicach, innych miejscowościach gminy Wilamowice i każdy, kto choć raz odwiedził stadion miejscowego LKS-u Pionier w ostatni weekend lipca wie, że wtedy tutaj po prostu trzeba być! I tak jest od jedenastu lat. Wszystkie pokolenia - zwłaszcza rodzice i dziadkowe z gromadkami dzieci - prawdziwą rzeszą przybywają na biesiadę charytatywną, przygotowywaną przez fundację "Krzyż Dziecka".

Nad całością czuwają cztery małżeństwa z Pisarzowic, inicjatorzy fundacji - Lidia i Maciej Derbinowie, a także ich przyjaciele: Barbara i Grzegorz Cieślakowie, Jadwiga i Konrad Kobielusowie oraz Renata i Andrzej Nyczowie. Nie zrobiliby jednak aż tyle, gdyby nie armia pomocników - około stu wolontariuszy w każdym wieku. Co roku bez specjalnych zaproszeń stawiają się w coraz liczniejszym gronie!

W ostatni lipcowy weekend - 27 i 28 lipca przygotowali biesiadę charytatywną, z której całkowity dochód przeznaczą na pomoc swoim podopiecznym - 50 osobom chorym, cierpiącym i niepełnosprawnym: maluchom, nastolatkom i dorosłym. Co miesiąc wolontariusze fundacji przekazują 10 tys. zł na zakup leków, żywności czy pokrycie kosztów dojazdów do placówek medycznych.

W tym roku podczas dwudniowego świętowania nie zabrakło atrakcji dla wszystkich. Na scenie wystąpili m.in. zespoły: Wapno, Diversity, The Postman, Kamel Band, Big-Bang, Marcin Janeczko, goście z Czech: BosoBos i Trojak Street Combo. Konferansjerką ponownie zajęli się: Gabriela Gacek i Grzegorz Cieślak.

Najmłodsi wyczekiwali jednej z największych da nich atrakcji - popisów skoczków spadochroniarskich z Bielska-Białej, którzy co roku zrzucają z nieba worek słodyczy. Tym razem z powodu podmuchów wiatru - ze względów bezpieczeństwa - cukierki trafiły do dzieci już na płycie stadionu.

Stałymi gośćmi biesiad są już opiekunki ze żłobka "Maluszek" ze Starej Wsi, które przygotowały świetną zabawę dla najmłodszych. Kolejki ustawiały się do stanowiska zaplatania warkoczyków, kącika plastycznego czy basenu z piłeczkami. Podobnie było przy dmuchawcach, wesołym miasteczku i przystanku Ciuchci Beskidzkiej. Mimo wakacji najmłodsi próbowali także swoich sił na stanowisku szkoły matematycznej "Matplaneta".
Każdy mógł zajrzeć do samochodów i sprzętu strażaków z OSP z całej gminy Wilamowice, a także policjantów z Bielska-Białej. Obok stały samochody po zabiegach tuningowych, wykonanych przez pasjonatów pojazdów, a jednocześnie ludzi wielkiego serca. Wizyta w ich warsztacie była jedną z wygranych zabawy fantowej. To jej stanowisko było tym najbardziej obleganym. Organizatorzy przygotowali ok. 800 losów - wiele z bardzo cennymi nagrodami! Z kolei na stanowisku Małopolskiego Klubu Sportowego LOK Kęty, wypróbować swoje umiejętności strzeleckie z karabinków pneumatycznych.

Na chętnych czekały także kosmetyki kolagenowe - i zabieg na dłonie w promocyjnej cenie. Wszyscy, którzy z niego z korzystali nie tylko wsparli konto fundacji, ale i wzięli udział w losowaniu profesjonalnego zabiegu na twarz, szyję i dekolt.

Jak co roku coś dla siebie znaleźli ci, którzy zgłodnieli: była grochówka, duszonki, oscypki z żurawiną, przysmaki z grilla czy - po raz pierwszy! - frytki.
Po raz czwarty jednym z najważniejszych wydarzeń biesiady był "Bieg integracyjny pamięci Ani". Po rozgrzewce wystartowało w nim około dwustu osób. Tu zwycięstwo ani styl nie były istotne. W dowolny sposób należało pokonać trasę licząca jeden kilometr - biegnąc, idąc, jadąc na rowerze, na rolkach, z wózkiem. To właśnie dzięki Ani, której dedykowany jest bieg, Pisarzowice od 11 lat są areną spotkań ludzi szlachetnych serc.

Startowy numer jeden zdobił wózek, w którym spała pięciomiesięczna Antosia Derbin - córeczka Lidii i Maćka, a także siostra swoich dwóch braci i zmarłej przed 11 laty Ani. W sobotę 27 lipca skończyłaby 11 lat. To od niej zaczęła się historia fundacji i biesiad. Jej krótkie, ledwo narodzone życie, zamknęło się po kilku miesiącach cierpienia i walki o zdrowie i życie w szpitalach. Niedługo po jej odejściu Lidia i Maciej, wspierani cały czas przez przyjaciół, podjęli decyzję o założeniu fundacji, która wspierałaby rodziców w dramatycznych sytuacjach choroby czy niepełnosprawności ich dzieci. Z czasem rozszerzyli tę działalność na pomoc także dorosłym, starszym, schorowanym.

Działalność fundacji wspierają mieszkańcy Pisarzowic i całej gminy. Z roku na rok rośnie liczba sponsorów, pomagają również lokalne władze samorządowe.